Japończyk w Krakowie — Rozmowa z Masakazu Miyanga

Zaczniemy od pytania, które prawdopodobnie słyszałeś już nie raz: Jak to się stało, że jesteś w Krakowie?

Do Polski wysłała mnie organizacja JICA (Japan International Cooperation Agency). Byłem wtedy absolwentem na Uniwersytecie Tsukuba. Najpierw przez trzy lata pracowałem jako wolontariusz w Myślenickim Domu Kultury. To było 25 lat temu. Potem jako stażysta studiowałem na Wydziale Konserwacji w krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych.

Czyli do Krakowa przybyłeś via Myślenice. A jak zaczęła się Twoja droga artystyczna? Tradycje rodzinne? Czy jak to często bywa - w szkole dostrzeżono Twój talent i namówiono rodziców, by Cię kształcić w tym kierunku?

W mojej rodzinie nie ma artystów, na wybór drogi artystycznej nie mieli też wpływu moi rodzice. Malarstwem zacząłem się interesować dopiero na studiach, kiedy poznałem dobrego profesora i kolegów, którzy mnie zainspirowali. Wcześniej nie przypuszczałem, że zostanę artystą, chociaż od dzieciństwa lubiłem malować.

Na Twoich obrazach widoczne są motywy nawiązujące do włoskiego renesansu. Kiedy zrodziła się ta fascynacja? Czy często odwiedzasz Włochy, by zaczerpnąć nowych inspiracji?

Włoski i niderlandzki renesans fascynowały mnie od zawsze. Ale kiedy po raz pierwszy na żywo zobaczyłem „Damę z gronostajem” w Muzeum Czartoryskich odczułem mocny wewnętrzny impuls, silną inspirację. Jeśli chodzi o Włochy odwiedzam je często, by zobaczyć piękny krajobraz, miasteczka, zabytki i muzea. Poza tym kocham włoską kuchnię i włoskie wina.

Kraków już nie jest stolicą Polski, ale jeżeli chodzi o dziedzictwo kulturowe pozostanie pewnie na wieki na pierwszym miejscu :). Który z krakowskich zabytków robi na Tobie szczególne wrażenie?

Całe miasto ma swój urok. Mieszkam w Krakowie 25 lat i przez ten czas dużo się tu zmieniło. Wiele zabytków odnowiono. Podoba mi się kościół Franciszkanów i Collegium Maius. Lubię przebywać w tych miejscach.

A co z Wiedniem? Dawniej stolica monarchii austrowęgierskiej, ogromny wielokulturowy tygiel, dziś nadal ważne centrum życia kulturalnego na mapie Europy. Czy znasz to miasto?

Tak, do Wiednia też często jeżdżę. To piękne miasto z bogatą kulturą i historią. Nie powiem, że dobrze je znam. Poznaję je. Przy każdej wizycie odkrywam coś nowego i fajnego. Za każdym razem odwiedzam wiedeńskie Kunsthistorisches Museum.

Kulturę japońską – odległą i egzotyczną przybliża polskiemu odbiorcy krakowskie Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha, z którym jesteś zawodowo związany. A czy kultura polska istnieje w świadomości Japończyków?

W Japonii dalej polska kultura jest mało znana. Chociaż ostatnio jest coraz więcej okazji, by ją przez pryzmat dość licznych wydarzeń kulturalnych. Osobiście w czasie studiów zafascynowały mnie polskie filmy. Obejrzałem wszystkie filmy polskie, które wówczas były dostępne w Japonii. Były to filmowe dzieła Andrzeja Wajdy, Krzysztofa Kieślowskiego, Romana Polańskiego, Agnieszki Holland i innych twórców.

Rozmawiamy w listopadzie. Miesiąc ten w Polsce związany jest z dwoma świętami – Świętem Zmarłych obchodzonym w dniu Wszystkich Świętych pierwszego listopada i Świętem Niepodległości obchodzonym w rocznicę odzyskania niepodległości jedenastego listopada. Jak te święta obchodzone jest w Japonii?

Spis japońskich świąt narodowych (źródło).

W Japonii jest dużo świąt narodowych, nie umiem nawet dokładnie powiedzieć, jakie obchodzone są właśnie teraz. Ich szczegółowy wykaz możecie znaleźć w tabelce obok. Podczas mojej wieloletniej nieobecności w Japonii część świąt zmieniło swój charakter.

Święto Zmarłych w Japonii: O-bon to kilkudniowe święta zmarłych w buddyzmie japońskim, podczas których oddaje się cześć duchom przodków. Data obchodzenia tego święta nie jest „ogólnojapońska”, lecz różna w różnych regionach, przy czym często wypada w okresie od 13 do 16 sierpnia. W czasie O-bon odwiedzamy i porządkujemy groby rodzinne i składamy na nich ofiary. Według wierzeń Japończyków, w czasie O-bon duchy przodków powracają na Ziemię, aby odwiedzić swoich krewnych. Pod koniec tego święta na rzekach, jeziorach i morzach puszcza się lampiony, aby ich światło zaprowadziło dusze zmarłych z powrotem do ich krainy.

Tworzysz przede wszystkim malując, ale także kaligrafując, projektując plakaty i aranżując wystawy. Na tej płaszczyźnie współpracowałeś też z jednym z największych polskich reżyserów - Mistrzem Andrzejem Wajdą. Kim był dla Ciebie? Jak się Wam współpracowało? Może pamiętasz jakieś zaskakujące zdarzenie lub epizod nieodparcie kojarzący się z nim?

Wieszak z pędzlami w mojej pracowni
Zdjęcie z jubileuszu Andrzeja Wajdy upamiętniające chwilę wręczenia mi prezentu

Filmy Andrzeja Wajdy były głównym powodem mojego przyjazdu do Polski! Tak jak wcześniej wspomniałem, już podczas studiów w Japonii interesowałem się polską kinematografią. Chciałem przyjechać do Polski i przyjrzeć się jej własnymi oczami. Spotkanie z Andrzejem Wajdą było moim marzeniem. Dlatego, gdy osobiście poznałem pana Andrzeja w Mandze byłem pod ogromnym wrażeniem. A jak zadzwonił do mnie i poprosił o aranżację swojej wystawy „Andrzej Wajda. Etnograficzny remanent” wprost nie mogłem wierzyć własnym uszom. W czasie przygotowywania wystawy Pan Andrzej dokładnie pokazywał i tłumaczył mi, jak chce wyeksponować poszczególne obiekty. Był zawsze spokojny i miły. Współpraca z nim była dla mnie radością i cennym doświadczeniem.

Kiedyś przyszedł na wystawę „Japonia z tatami pod stopami” aranżowaną przeze mnie w Mandze. Patrząc na dzieci uczące się kaligrafii i orgiami bardzo się ucieszył, że w instytucji, którą założył wraz z małżonką, panią Krystyną Zachwatowicz właśnie w ten sposób pokazywana i przekazywana jest najmłodszym Polakom Japonia. Andrzej Wajda kochał Japonię.

Zachowałem wiele pięknych wspomnień z nim związanych, ale opowiem jeszcze tylko jedną historię.

4 lata temu Pan Andrzej miał w Mandze przyjęcie z okazji 90-tych urodzin. Jak goście powoli zaczęli zbierać się do domu, zostałem poproszony na stronę, bo „podobno pan Andrzej ma pewną sprawę do mnie” (!). Pana Andrzeja nie znalazłem w holu głównym, w centrum wydarzeń, lecz w nowej galerii, gdzie z dala od gości, w ciszy spokojnie na mnie czekał. W dłoniach trzymał zestaw pędzli do kaligrafii na specjalnym wieszaku. Zwracając się do mnie z uśmiechem oznajmił: „Ten piękny zestaw pędzli był u nas w domu od jakiegoś czasu, ale ja nie uprawiam kaligrafii. Pomyślałem, że lepiej będzie, gdy te pędzle trafią do Pana i będzie Pan ich używać do kaligrafowania”. Pędzle znajdują się obecnie w mojej pracowni. Bywa, że gdy kaligrafuję sięgam po nie. Wtedy przypominam sobie miły, ciepły uśmiech Pana Wajdy.

Okładka katalogu "Szukając Venus"

Skoro była mowa o aranżowanych przez Ciebie wystawach – powrócę do wystawy naszym uniwersytecie. Twoje nieocenione oko i rękę wykorzystaliśmy przy tworzeniu wystawy „Szukając Venus”, którą zorganizowaliśmy na uczelni w roku 2009. Nie wiem czy pamiętasz, ale do późnych godzin nocnych pomagałeś nam montować ekspozycję. Na następny dzień byłeś tak wykończony, że nie mogłeś uczestniczyć w wernisażu. Nie usłyszałeś gratulacji i podziękowań za wspaniałą aranżację. Ominęły Cię też rozmowy i pochwały widzów zainteresowanych Twoim obrazem, który prezentowany był na wystawie. Czy wtedy wyszedł z Ciebie obowiązkowy, na 1000 % zaangażowany w zadanie Japończyk? Specjalnie użyłam określenia „zadanie”, a nie praca, bo w przygotowania wystawy i katalogu włączyłeś się dobrowolnie. Termin otwarcia zbliżał się nieubłagalnie, a my przytłoczeni skalą przedsięwzięcia i nieoczekiwanymi perturbacjami popadliśmy w tarapaty organizacyjne.

Szczerze mówiąc niewiele już pamiętam co się działo przy tworzeniu wystawy „Szukając Venus”. Zawsze, przy aranżowaniu każdej wystawy jestem bardzo zaangażowany. Nie wiem, czy to dlatego, że jestem Japończykiem. Po prostu taki jestem :). Podczas przygotowania wystawy projektuję całość – rozmieszczenie obiektów, proporcje, kolorystykę ścian, oświetlenie, materiały itd. Ale także pracuję fizycznie razem z pracownikami przy montażu. Zdarzało się już kilkakrotnie, że gdy sytuacja stawała się krytyczna zostawałem w galerii do późna i sam kończyłem pracę, bo zależało mi, by wszystko było gotowe na czas i udało się. Z waszą „Venus” było podobnie.

„Szukając Venus” to już historia. A teraz temat aktualny, dotykający cały świat: pandemia. Jak Japończycy zareagowali na pandemię, jak sobie z nią radzą? Czy społeczeństwo żyjące w kraju stale narażonym na klęski żywiołowe wykształciło jakieś mechanizmy postępowania w sytuacjach kryzysowych?

W Japonii klęski żywiołowe zdarzają się dość często: trzęsienia ziemi, tajfuny, powodzie… Co roku jakieś rejony w Japonii przeżywają dramaty wywołane potężnymi siłami natury. Ostatnim największym kataklizmem było trzęsienie ziemi i tsunami, które zniszczyły całe północno-wschodnie wybrzeże Japonii w 2011 roku. Spowodowało to katastrofę elektrowni jądrowej w Fukushimie. Nie byłem wtedy w Japonii, ale słyszałem reakcje i relacje wielu znajomych, którzy przeżyli tę traumę. Było to straszne wydarzenie, dużo ludzi umarło, straciło swoje domy, ziemię, pracę… Ogromny smutek i beznadzieja. Ale nie było paniki. Japończycy są przygotowani na taką sytuację organizacyjnie, fizycznie, ale i psychicznie. Ludzie pomagali sobie wzajemnie, wspólnie odbudowali domy i miasta. My Japończycy wiemy, że klęski żywiołowe nawiedzały nasz kraj od zawsze i nadal tak będzie. Wiemy, że pojedynczy człowiek nie zdoła się sam dźwignąć się po takiej klęsce. By odbudować, to co zabrał żywioł, trzeba wspólnie pracować. Wiemy, że tylko jednocząc siły i pomagając sobie wzajemnie możemy przeżyć i stworzyć coś lepszego.

Pandemia atakuje teraz także w Japonii. Ale patrząc na liczbę zakażeń i zgonów Japończycy radzą sobie z nią nieźle. Rząd nie musi ogłaszać specjalnych obostrzeń, ponieważ ludzie sami uważają, żeby się nie zarazić i nie narażać innych. Poza tym noszenie maski i codzienna higiena to dla Japończyków normalne. Każdy człowiek stara się, by wspólna przestrzeń była bezpieczna. Mam nadzieję, że pandemia minie i jak najszybciej będziemy mogli wrócić do normalnego życia.

Jak polsko-japoński splot wygląda w wymiarze rodzinnym? Czy w Waszym domu jada się więcej potraw z ryżem, niż z ziemniakami? Czy buty zostawia w przedpokoju, a po pokoju chodzi boso? Jak u Twojej córki manifestuje się pierwiastek japoński?

U nas w domu wszystko jest pół na pół. Jeśli chodzi o jedzenie, to ja prawie codziennie jem ryż, a nasza dziesięcioletnia córka je razem ze mną, więc chyba bardziej woli ryż, niż chleb. Ponadto lubi sos sojowy i potrawy japońskie – nasza latorośl ma japoński zmysł smaku. Wygląda jak prawdziwa Japonka, niewiele ma ze słowiańskiej urody. Widać, że w jej żyłach płynie japońska krew, choć na razie słabo mówi po japońsku. To moja wina, bo rzadko z nią rozmawiam w moim ojczystym języku, ale od niedawna zaczęliśmy się uczyć japońskiego regularnie. Buty zostawiamy w przedpokoju, a po domu chodzimy w kapciach.

Pewnie niejednokrotnie gościłeś w Krakowie swoja rodzinę i przyjaciół z Japonii. Obserwując ich reakcje, słysząc komentarze - co Twoim zdaniem jest w Krakowie wzbudza największy zachwyt, najgłośniejsze wow?

Rodzice tylko raz przyjechali do Polski na nasz ślub. Niestety ta ich długa i niepozbawiona niemiłych niespodzianek podróż nie zachęca ich do następnego przyjazdu. Ale moi przyjaciele odwiedzili Polskę już kilkakrotnie i planują kolejny przyjazd. Największy zachwyt budzi w nich stare miasto. Niewielkie, ale autentyczne. Ponadto zabytkowe obiekty takie jak Wawel, czy liczne kościoły, urocze kawiarnie i restauracje, wąskie uliczki i zakątki. To wszystko razem tworzy piękną całość i w połączeniu z niepowtarzalną atmosferą sprawia, że wszyscy odwiedzający Kraków zakochują się w nim.

Słodzimy tak sobie i słodzimy, naszymi pytaniami wymuszamy komplementy dla naszego grodu. To może teraz, tak dla równowagi trochę uszczypliwości pod adresem Krakauerów? Czym wzbudzamy irytację? Co jest drażniące, czy może niezrozumiałe w naszym postępowaniu dla przybyszów z innych krajów?

Trudno mi w tej chwili znaleźć coś takiego, bo chyba za długo mieszkam w Polsce i na Kraków patrzę już oczami polskimi. „When in Rome, do as the Romens do” – zgodnie z tą maksymą staram się robić to, co każdy krakowianin. Oczywiście tylko pozytywne rzeczy. A negatywy? Nie wiem. Czasami widzę śmieci na ulicach, w parku, w lesie… Przykro mi się wtedy robi, bo przecież to nasze wspólne dobro, o które należy dbać, mając też na względzie innych i przyszłość naszych dzieci.

Na końcu, to co miało być zasadniczym tematem rozmowy: Twoja jubileuszowa wystawa „Pół na pół” — na razie odwołana z powodu pandemii. Podsumowujesz w niej 25 lat swojej twórczości w Polsce. Masz wspaniały dorobek. Zdradź nam, jaki klucz przyjąłeś przy wyborze prac na tę wystawę?

Sam nie wiem, ile obrazów malowałem przez ten czas. Na początku pobytu w Polsce malowałem jeszcze olejem. Potem, po studiach, jako stażysta ASP na wydziale konserwacji zacząłem malować temperą. Na tej wystawie, na razie odwołanej, miałem zamiar pokazać obrazy namalowane temperą. Szczerze mówiąc wybór prac na wystawę odbył się bez klucza. Ponieważ nowe obrazy od razu idą na sprzedaż, nie udaje mi się zrobić zapasów. W pracowni mam tylko kilka prac. Na wystawę wypożyczyłem obrazy od kolekcjonerów, z którymi mam kontakt. Ponieważ moja praca jest czasochłonna, aby zrobić wystawę tylko z nowymi obrazami, musiałbym przygotować ją przynajmniej przez 2 lata i w tym czasie nie sprzedawać żadnych prac. To trudne z różnych powodów. Ale może uda mi się kiedyś zorganizować wystawę, na której pokażę moje stare i nowe obrazy.

W katalogu „Szukając Venus” napisałeś: „Nie wiem, w którym kierunku zmierza moja twórczość. Cały czas istnieje niekończący się proces tworzenia. Moja twórczość nie kończy się na mnie, ani nie zaczyna, stanowi kontynuację całej historii tworzenia. Jestem po prostu jej częścią, ogniwem.” Czy dziś podpiszesz się pod tymi słowami?

Bez wahania. Obiema rękoma.

Dziękujemy bardzo i do zobaczenie na wystawie.

Dla “Wiednia w Krakowie…” rozmawiała Magdalena Wisiecka

Masakazu Miyanga. Tempera na desce, płatki złota. 

Organizatorzy

  • Uniwersytet Ekomiczny w Krakowie
  • Fundacja Uniwersytetu Ekomicznego w Krakowie
  • Centrum Językowe UEK

Partnerzy

  • Restauracja C.K. Browar
  • Muzeum Historyczne Miasta Krakowa
  • Powiat Przemyski
  • Jordan Group
  • Stowarzyszenie Miłośników Opery Krakowskiej ARIA
  • Fachhochschule Wiener Neustadt
  • EOStudio
  • Atelier XIX-XXI Fotostudio
  • Pizzeria Galicyjska
  • Maestro
  • Copylandia
  • Eurocomm PR Kraków
  • ARTQuartia
Do góry