Jan Dichter
Jan Dichter zauważył, że ludzie na ogół traktują wiersz jak niepotrzebny ozdobnik, albo powietrze. Być może kiedyś spostrzegą, że przesłane wersy mogą być wskazówką albo pomocą w ich zabieganym życiu…
Autor
Der Autor lebt
In der Ferne
Und schreibt
Gedichte gerne!
Er nimmt
Neue Themen auf im Nu
Und sendet
Texte zu!
Wieczór
Wieczorny zegar
Rozcina ciszę,
Swoim tykaniem
Odmierza bezcenny
Czas na spisanie
Nowych inspiracji.
Wieczorna chwila
Przynosi słowo poetyckie.
Radość Adwentu
Świątynia mrokiem wypełniona
Jedynie ognikami lampionów rozjaśniona.
Pieśń adwentowa rozprasza ciszę
I już Adwent w ciemności słyszę.
Tak trwa ciemność aż Gloria rozbrzmiewa
I już więcej półmroku nie trzeba.
I brzmią organy,światło rozbłyska
I nadzieja Świąt w oddali błyska.
Zima w parku
Jesienny park świeżym
Śniegiem przysypany,
Białym dywanem
Pięknie ozdabiany.
Jeszcze widać róże
I czerwoną jarzębinę
Ale piękna
Zimy nie ominę.
Tak zima wkracza
Do parku kieszonkowego
Przed paru miesiącami
Jeszcze kwitnącego!
Szron
Już pierwsze
Przymrozki zawitały,
Alejki w parku
Poskuwały.
Szron iskrzący się widać
Wszędzie. Cały park
Jest zamarzniety
W tym względzie.
Nieznany artysta
Nieznany artysta mieszkał
Przy ślepej uliczce. W ciszy
Pustelni tworzył jak w laboratorium
Nowa jakość. Pisał poezje
Prawie nikomu nie znane.
Do tego malował obrazki
A la Nikifor Krynicki.
Jego twórczość zalegała szuflady.
Czy ktoś się nią zainteresuje,
Przeczyta jego wersy,
Obejrzy obrazki? To pytanie
Otwarte… Przyszłość pokaże…
Park jesienny
Jesienny park kieszonkowy
Przyprawia o kolorowy
Zawrót głowy!
W tle róże oczywiście
I czerwona jarzębina
Na drzewkach rośnie rzęsiście.
I jeszcze trawniki zielone.
Tak widzą park przechodnie,
Którzy idą tu co dnia.
Czerwcowy dzień
Okno uchylone w czerwcowy poranek
Wpuszcza do cienistej pracowni
Słońce, ciepło,świeży powiew,
Szum dalekiego miasta.
Najdłuższe dni roku odwiedzają
Pustelnię. Napełniają ją światłem
Słońcem, nadzieją…
Jako pilny skryba zapisujesz
Te wrażenia, które spadają
Na kartkę jak krople atramentu.
Stają się słowem błyszczącym,
Brzmiącym jak muzyka, niezwyczajnym.
Rozmowa
- Po co idziesz do przychodni?
- Po zdrowie, po zdrowie.
- Czy cię tam wyleczą?
- Kto to wie, kto to wie?
- Cóż więc robisz?
- Lekarstwa zażywam.
- I co jeszcze?
- Często odpoczywam?
Ikony
Papierowe, drewniane
Patrzą na ciebie z
Każdej strony. Ich złote
Tło odbija blask wieczności.
Postacie świętych nieruchome,
Mistyczne, wyjaśniane
W kluczu symboli i barw.
A ich przesłanie to świętość.
Ich zadanie to towarzyszenie
Wiernemu w medytacji Słowa!
Promień
Na zewnątrz zimno
Lecz słońce zagląda
Do pracowni. Promień
Złocisty odbija się
Od szyby naprzeciwko
I wpada do cienistego
Pokoju. To zapowiedż
Chyba wiosny, która
Się już w lutym
Anonsowała.
Przedwiośnie i przednówek
To dwa słowa,
Które pojawiają się
W tym okresie,
Zawieszone między
Zimą a wiosną,
Gdy jeszcze zimne
Powietrze wypełnia
Przestrzeń a już
Są oznaki wiosny.
To taki Niemandsland,
Stan zawieszenia,
Oczekiwania, nadziei
Na Wielkanoc
I słoneczną wiosnę.
Środki językowe
Metafora, synonimy, przymiotniki,
Paralelizm treściowy-oto
Środki, którymi wzbogacasz
Swoje teksty krótkie, treściwe
Skondensowane, potencjalnemu
Czytelnikowi ofiarowane.
Lecz główną rolę odgrywa słowo
Poetyckie, nowe,świeże, niespodziewane...
Epifan i jego sztuka
Czy Muzeum Romanówka
W Krynicy przypomina tylko
Dawnego malarza i jego
Obrazki? Czy dwa jego pomniki
W kurorcie to tylko przypomnienie
Minionej postaci? A może
To wszystko przypomina tamten
Świat, będący realnością
W kurorcie? A może trzeba
Docenić jego sztukę, która
Wybija się ponad sztukę
Tak zwaną profesjonalną?
Może szczerość tej sztuki
Stanowi o jej prawdzie?
Oto pytania, które zawisły
Nad Krynicą i śladami po Epifanie!
Sztuka I
Sztuka przenosi cię
W inny świat
A drugi artysta
To twój brat.
Postrzegasz świat
W głębszy sposób,
W odróżnieniu
Od innych osób.
Dostrzegasz barwy
Kształty i urok
Rzeczy, który jest
W nich zawarty.
Starasz się oddać to
Pędzlem i piórem
A inni potwierdzają
To zgodnym chórem.
Sztuka II
Cała para winna
Iść w sztukę
Więc trzeba iść
Po naukę.
Wprawić w ruch
Pióro i pędzel
Pracować więcej
I więcej!
Nowe słowa wyczarować,
Wierszem lekkim obdarować.
Ładny obrazek narysować, namalować,
Czytelnika, widza nowym ujęciem obdarować.
Obraz i słowo
Kraków pędzlem i piórem malowany.
Przedstawiasz na obrazkach
Jego zabytkowe ściany
A także myślisz o jego blaskach.
A więc o budowlach okazałych,
Romańskich, gotyckich,
Barokowych, renesansowych
O przeszłości wielkiej świadczyć gotowych.
A także o klasycystycznych,
W mieście niezbyt licznych.
Nadajesz więc miastu
Nowe formy i barwy;
One jeszcze tutaj nie umarły,
Ale wciąż się odnawiają,
Nadzieję na dawne piękno dają.
Adwent
I znów Adwent zawitał
I o nadzieję naszą zapytał.
Nadzieję adwentową,
Tak, bożonarodzeniową.
I znów światła zapłonęły
I ciemności ich nie ogarnęły.
Światła pełne nowości
I adwentowej radości.
I znowu pieśni zaśpiewano,
Adwentowe pieśni intonowano.
Pieśni pełne ducha.
Kto przybył ten je słucha.
Wiara
Kto wierzy nigdy nie jest sam.
Jest z nim zawsze Pan.
Pomaga mu w codzienności
W jego sercu nadzieja gości.
Worte
Worte verhallen-so sind sie alle!
Jeden Tag klingen-etwas Neues bringen;
Etwas Gutes oder nicht Gutes.
Daran glauben du nicht musstest.
Wiersze niedopowiedziane
Najlepsze są wiersze niedopowiedziane,
W skąpe słowa odziane,
Teksty znajomym ofiarowane.
Tak powstaje przestrzeń do interpretacji,
Bez dochodzenia swoich racji,
Gdy czytasz je przy kolacji.
Masz wciąż nowe pomysły,
Gdy inne szanse życiowe prysły
A starsze wiersze wrzuciłeś do Wisły!
I tak siadasz każdego wieczoru
Ze swoimi notatkami do stołu
I swoimi interpretacjami do społu.
Malarstwo Epifana
Najlepsza jest artystyczna dusza,
Która się na widok rysunków
I malarstwa wzrusza.
Taka zobaczy obrazki Nikifora
Medytuje je aż do wieczora
I podziwia je nie od wczoraj,
Nie za znajomość perspektywy
Ale, że Epifan to artysta prawdziwy
-Cały dzień dolewa do swej lampy oliwy.
Siedzi więc przy deptaku krynickim,
Malarz nieprofesjonalny, Nikifor Krynicki.
Zatrzymuje się tam widz-li?
Aby na dziecinne obrazki popatrzeć,
Znajome motywy na nich wypatrzyć
I swoim komentarzem opatrzyć.
Tłuczone szkło
Tłuczone, drobne szkło,
Rozsypane na chodniku.
Idziesz po nim-chrzęści
Pod stopami. Dobrze, że
Masz buty na nogach.
Inaczej sprawa byłaby
Trudna, raniąca stopy.
Słońce odbija się w okruchach szkła,
Błyszczy pod stopami jak ogniki,
Oświetla szary chodnik i płyty,
Jest mozaiką promieni.
Westerplatte
Symbol bohaterstwa i oporu
Przed nagłą wojną, która
Runęła jak grom z jasnego
Nieba we wrześniu, gdy
Polacy powtarzali hasło:
"Silni-zwarci-gotowi'
I żyli w przeświadczeniu,
Że samo morale wystarczy
Aby stawić skuteczny opór.
Żołnierze mieli się bronić pół dnia.
Wytrwali dni siedem aż brakło
Amunicji, wody, żywności, było
Wielu zabitych i rannych.
Przewaga przeciwnika
Była miażdżąca.
Postawa żołnierzy z Westerplatte
Stała się symbolem bohaterstwa,
Które nie liczy, nie kalkuluje
Ale walczy do końca!
Motywy
Przyjemnie jest otrzymać nagrodę
Albo wyróżnienie. Jednak nie to
Jest decydujące w pisaniu poezji.
Raczej chęć myśli czy inspiracji
Utrwalania. Życzenie podzielenia się
Słowem lirycznym z innymi,
Rozmowa o napisanych tekstach,
Tomik ofiarowany czytelnikowi.
Tempus fugit
Czas ucieka wieczność czeka!
To znane przysłowie wpisuje się
W codzienność, w sprawy, z którymi
Musimy się zmierzyć. Jak oddzielić
Ziarno od plew? Sprawy ważne
Od nieważnych? To pytanie
Wciąż się pojawia, staje się
Kryterium wyboru.
Errata
Do nowego wydania wierszy dołączona,
Korekta nowego zbiorku uaktualniona.
Literówki i błędy są poprawione,
Wersy na nowo ustawione.
To efekt mozolnej pracy korektora
I tego wydania wierszy dyrektora.
Biedził się nad nim czas długi,
Chociaż żaden wiersz nie jest za długi!
Zmiana
To co było kiedyś ważne
Dzisiaj już nie jest takie ważne.
To co cię kiedyś zajmowało, fascynowało
Dziś jakby przybladło-na dalsze miejsce spadło.
Zmienia się hierarchia ważności,
Która w twym sercu gości
Pośród smutków i radości.
Dialog
Rozmowa za pomocą wierszy.
Jak się dokonuje?
Na różne sposoby. na odległość,
Gdy spragniony czytelnik czeka
Na nowy tomik. I wreszcie jest!
Pojawił się na stronie, w księgarni!
Można go kupić, przeczytać!
Można też pójść na spotkanie autorskie,
Posłuchać jak poeta czyta
Swoje nowe liryki, poprosić
O autograf, zamienić parę słów,
Posłuchać co prowadzący i autor
Mówią o nowej książce poetyckiej.
Ten dialog między poetą a czytelnikiem
Wciąż się toczy, nieraz od lat.
Jest to interesująca rozmowa.
Korespondencja
Są listy, kartki zapomniane,
Po latach odnajdywane.
Ponownie przeczytane,
W pamięci odświeżane.
Jak wiele w nich treści
Na małej stronicy się zmieści!
Alleluja
Świątynia jest jasna,
Pełna świateł zmartwychwstania.
Symbole tej tajemnicy wiary
Przy ołtarzu stoją: paschał
Zapalony, pięcioma ranami
Zaznaczony, krzyż ze stułą
Czerwoną, figura Zmartwychwstałego
Wiernym błogosławiącego.
I jeszcze tulipany na ołtarzu,
Wiosną to się zdarza.
A cała świątynia świeci
Wielkanocną nadzieją
Pascha na naszych
Oczach się dzieje!
Kwiaty
Wystarczy w maju pójść na plac targowy
A już człowiek z Kleparza pelargonie
Do domu przynosi ! Każda w innym kolorze.
Ustawia je na parapetach wewnętrznych,
Na balkonie. Odświeżają widok tegorocznej
Wiosny i dodają ciepła, którego brakuje.
Tak odnawia mieszkanie tego roku!
Park Poezji
Tak niewiele potrzeba aby go stworzyć!
Wystarczy trochę wyobrażni, pustego
Placu i grupki miłośników liryki.
A jednak czekano na niego latami.
Zagrożeniem byli dewloperzy, którzy
Wyzyskują każdą wolna przestrzeń
Na apartamentowiec. W końcu jednak
Ocalono plac przy ul Karmelickiej
Między zabytkami aby miasto i ludzie
Odetchnęli poezją!
Magnolia
Na zakręcie ulicy Siemieradzkiego,
W ogródku za ogrodzeniem znów
Zakwitła magnolia. Jej fioletowo
-Białe grube kwiaty wskazują,
Że to znów kwiecień. Koło
Kwitnącego drzewa spotykają się
Sąsiedzi, aby porozmawiać
I zauważyć ten wiosenny akcent.
Wystrój
A na stole ozdoby: Niewiędnący storczyk
Żółto-fioletowy, z zielonymi liśćmi,
Baranek paschalny, biały, cukrowy,
Kolorowa palma z baziami i bukszpanem.
Te wielkanocne akcenty przypominają
Radość, jaką przynosi Zmartwychwstały
I nadzieję, która płynie z Wielkiej Nocy!
Testament
Legenda poety-żołnierza zataczała kręgi
I rozchodziła się powoli po Warszawie i Polsce.
Młody uzdolniony poeta pisał
Swoje liryki a poetycka struna wydawała
Zdumiewające dźwięki. Pisał intensywnie
Jak gdyby przeczuwając, że czasu zostało
Mu już niewiele. W ten sposób powstały
Konspiracyjne tomiki aż osiągnął
Oczekiwaną granicę pięciuset wierszy.
Wierzył w moc słowa i w to że jego
Poezje przetrwają jego samego. Był to
Jego powstańczy testament, który
Złożył na ruinach Warszawy wraz
Ze swoim życiem.
Liryka
Poezja płynie nieraz przez stronice
Szeroką, zielonkawą, spienioną falą.
Przynosi z sobą myśli i inspiracje
Jak przypływ wyrzucający na brzeg
Bursztyny, muszle, piasek i inne skarby.
Jest zapisem chwili, epifanii, która
W krótkim błysku daje poznanie istoty
Rzeczy i spraw zakrytych. Jest darem
Zasiew
Za pazuchę nasypał ziarna.
Potem szedł między skibami
I rozrzucał swoje wiersze
Zamaszyście, obficie.
Poezje padały na skiby serc
Jako ziarno ozime.
Czy wyda plon obfity
W przyszłym roku, czy zmarnieje?
To pytanie otwarte do
Poety-siewcy. Pytanie
O jakość ziarna i glebę
Poetycką umysłów…
Weimar
Otrzymał rezydencję literacką w Weimarze.
Nawet nie spodziewał się tego,że spotka
Tu tak wiele postaci: Goethe, Schiller, Wieland,
Liszt, Luther i wielu innych.
Pomyślał sobie,że ten czas otrzymany
Przemieni w strofę kunsztowną,
W dawnym stylu, na uczczenie tych
Wielkich duchów. Przygotowywał się
Do pobytu poprzez lekturę przewodników
I książek, wziął udział w oprowadzaniu
A potem chodził już sam po Mekce
Literatury i kultury niemieckiej.
Za każdym razem zdarzało mu się,
Że ktoś mu wychodzi naprzeciw:
Ostatnio był to sam Johann Wolfgang
von Goethe! Nie mógł w to uwierzyć
Ale król okresu Burzy i Naporu oraz
Romantyzmu mówił mu o wymowie
Swojego dzieła! Wcześniej spotkał
Fryderyka Schillera. Ten instruował go
Jak się konstruuje dramaty. I jeszcze ten
Płomienny Marcin Luther! Słuchał jego
Kazania w miejscowej świątyni!
Zdumiewał się jego gorliwością i zapałem!
"Ciekawe, kogo teraz spotkam?", pomyślał.
Jest wczesna pora, uliczki pełne słońca
Są teraz puste. Może znów ktoś się przypomni?
A ja będę pisał , pisał, notował nowy wiersz.
Mam ich już sporo. Powstanie z tego nowy
Zbiorek: "Weimar i jego mieszkańcy"
Znaczące postacie będą się rozpływać
W poetyckiej mgle ale ich głos będzie
Słyszalny, mocny, przekonujący.
Niech żyje Weimar! Niech żyją ci,
Którzy się przyczynili do jego wielkości!
A ja, skromny poeta spisuję ich myśli
I dokonania! Może to docenią?
Trzej Królowie
Jadą, dary z sobą wiozą,
Z radością wielką
Do Dzieciątka przychodzą.
Hołd Mu składają,
Pokłon głęboki oddają,
Złoto, kadzidło, mirrę
U Jego stóp składają.
Złoto to godność królewska,
Mirra oznacza cierpienie,
Kadzidło modlitwę
A więc Pana uwielbienie.
Z daleka szli, zdążali,
Światłem gwiazdy
Wciąż się kierowali.
Aż wreszcie do Betlejem przybyli,
Tam swoje hołdy, dary złożyli.
Viva la poesia!
Wziąłeś poetyckie skrzypce,
Wygrywasz na nich
Wysokie i niskie tony.
Klasyczna mowa wiązana
Płynie nad głowami
Miłośników liryki.
Poetyckie "Cztery pory roku"
Zachwycają znawców tego
Gatunku. Srebrne słowa
Płyną w przestrzeń i ubogacają
Dusze fanów liryki. Wierzą
W moc słowa, piękno metafory,
Odkrywczość porównania.
Są przekonani,że dobra poezja
Nie przemija ale osadza się
Na białych płaszczyznach.
I duszach wielbicieli tej
Krótkiej formy…
Tyniec
Przyjechał do Tyńca w ostatni dzień roku,
Gdy czas zamierał i stał nieruchomo w powietrzu.
Ludzie siedzieli w domach albo szykowali się
Na bal. Szedł pustą drogą, gdy kończył się
Już czas a on wspinał się pod górę do
Tysiącletniego opactwa. Mnisi śpiewali
Właśnie Nieszpory, wypełniając popołudnie
Łacińskimi psalmami. Potem odprawią
Jeszcze nabożeństwo pokutno- błagalne
I odmówią Godzinę Czytań. W ten sposób
Pożegnają Stary Rok. A samotny pielgrzym
Modlił się z nimi a potem wyszedł na zewnątrz
Stając przy murku. Spoglądał na szarą wstęgę
Wisły, która płynie tu od wieków i przypomina
O mijającym czasie, który jest jak westchnienie…
Winnice
Jest zima. Winnice bielańskie
Uśpione. Czekają na wiosnę,
Na kwiecień, gdy nadejdzie ich czas.
Winnica Srebrna Góra w stóp klasztoru
I ta mała na pierwszym i drugim
Tarasie wewnątrz murów. Winnica
Żyje dzięki słońcu i ciepłu.
Wtedy wyda soczyste owoce.
Pielęgnowana, spryskiwana nie zawiedzie.
Teraz jest sen zimowy, czas oczekiwania…
Księga Mądrości
Otwierasz Brewiarz księdza Jana.
Mądrość płynie z jego wnętrza.
Zaskakujące metafory i porównania.
Paradoks ewangeliczny w wersji
Nadwiślańskiej i ten ciepły humor,
Który uśmiecha się przez smutek…
Śnieg I
Zaśnieżone Planty. Toną w bieli.
Biały kożuch na trawnikach.
Drzewa i krzewy przysypane sypkim śniegiem.
I tak naokoło Starego Miasta.
Dachy ozdobione srebrzystymi soplami.
Dachy przysypane świeżym śniegiem.
Oto zjawiska z ostatniego czasu.
Zima króluje w całej pełni!
Śnieg II
Podwórko tonie w bieli. Na krzewach
Białe czapy, na altanie gruby biały kożuch.
Ogrodzenie przysypane białym puchem.
Alejki też zasypane. Tylko jedna odgarnięta,
Aby lokatorzy doszli do mieszkania.
U rynien wiszą srebrzyste sople.
Błyszczą w słońcu jak długo jest zimno.
Miejscowy lokator, artysta-malarz
Ustawił właśnie sztalugi, aby
Uwiecznić widok zza okna.
Tak niezwykły jest to widok
Od wielu lat!
Brewiarz księdza Jana
Ks. Jan od Biedronki już odszedł
A co poniektóry czyta jego wiersze.
Otwierasz poetycki brewiarz na
Bibułkowym papierze i wertujesz,
Odczytując teksty jak Psalmy.
Jest to modlitwa poetycka pełna
Słowa, wzruszeń, emocji.
Przywoływanie krainy dzieciństwa,
Marzeń, religii, świata, który minął…
Stajesz się czytelnikiem tego, który
Kuł żelazo słowa póki gorące.
Zaludniał wiersze zwierzętami, ptakami
I owadami. Tworzył dziecięcy świat.
Mistrz Jan
Wygrywa swoje melodie na wersach
Czarnych, umieszczonych na pięciolinii
Zeszytu. Raz są to melodie smutne,
Innym razem wesołe, pogodne,
Wspomnieniowe, dziecięce, mądre.
Mistrz Jan potrafi odczytać
Poetyckie nuty, nadać im nowe
Brzmienie i sens.
Uczył się muzyki lirycznej
U najlepszych mistrzów;
Studiował wszak polonistykę,
Gdzie wieszczowie grają
Pierwsze skrzypce!
Sztuka poetycka I
Władasz piórem jak szablą,
Szpadą albo inna bronią.
Wyczarowujesz obrazy,
Wyjmujesz słowa jak z rękawa.
Pracujesz nad metaforą i porównaniem,
Wznosisz konstrukcję wiersza
Jak budowniczy pięter liryczny,
Podpisany pod planami budowy…
Sztuka poetycka II
Pracował nad swoimi wierszami wiele tygodni,
Kuł gorące żelazo słowa, kształtował nośną
Metaforę, gdzieniegdzie wstawiał
Ażurowe porównanie, sklejał strofę.
Wielopiętrowa struktura wiersza
Była wysoka lecz trwała.
Starał się o dobre fundamenty obrazu,
Jego licentia poetica była twórcza…
Sztuka poetycka III
Twoja pracownia poetycka działa.
Nanizujesz słowa jak koraliki
Na nylonową nić, wyczarowujesz
Metafory, porównania płyną
Jak białe baranki po błękitnym niebie.
Strofy skrzą się kolorami jak ognisko.
Wiersze tworzą piętrowe konstrukcje,
Ażurowe, lekkie, nośne.
Sztuka poetycka kwitnie
Jak w pracowni malarskiej,
Gdzie na sztalugach wiszą
Białe płaszczyzny a na nich
Czarodziejskie słowa, pełne
Mocy poetyckiej i tego fluidu,
Który ogarnia poetę i czytelnika.
Niech żyje poezja!
Jesień
Idziesz jesiennym chodnikiem,
Pod stopami szeleści barwny dywan.
Ten szelest oznajmia Złotą Polską
Jesień i scenerię, która jest
Romantyczna i piękna.
Idziesz więc w płaszczu
Z szalikiem czerwonym
Przerzuconym przez ramię.
Starasz się wpasować
W jesienny krajobraz
Jako poeta tej pory roku.
Poeta zeszytowy
Jesteś poetą zeszytowym;
Kajety są twoim żywiołem,
W którym umieszczasz
Swe poetyckie myśli jak
Świeże bułeczki na lirycznej
Uczcie. Inspiracje spadają jak
Krople atramentu na pięciolinię
A muzyka słów i metafor
Przemienia umysł i serce
Czytelnika i sprawia,że
Zyskuje słuch poetycki.
Poetycka jesień
Blade, jesienne słońce
Wpada do cienistego pokoju
I oświeca myśli poety,
Który rozmyśla nad ludzką
Dolą. Ostatnie przebłyski
Lata przynoszą nadzieję
Na Złotą Polską Jesień
I lekką zimę
A jesienna aura jest
Jak zmienna muzyka,
Która brzmi w umyśle
I sercu poety.
Chryzantemy
A na stole małe różowe,
Fioletowe chryzantemy
Przyniesione z ogrodu.
Zapowiadają te większe,
Które ludzie zaniosą
Pierwszego listopada
Na cmentarze i ozdobią
Nagrobki rodzinne.
Chryzantemy żółte,
Fioletowe, białe to
Symbol tej pory roku,
Która przynosi pamięć
I modlitwy za zmarłych.
Mój Kraków
Stwarzasz nowe obrazki
Z zabytkami Krakowa.
Wyczarowujesz rysunki,
Ołówkiem i kredkami,
Z rodzinnego miasta.
Znane widoki zamieniają
Się w artystyczną wizję
Poszczególnych budowli.
Starasz się, aby były
Podobne ale i miały też
Mgiełkę artyzmu.
To podziękowanie
Rodzinnemu miastu.
Za jakiś czas wystawisz
Je w "Galerii Pryzmat".
Przypomną oglądającym
Piękno i urok miasta
Nad Wisłą i tysiącletnią
Historię, która tkwi w
Kamieniach i budowlach.
Nulla dies sine linea
Nie ma dnia bez napisanego wiersza.
Nie ma dnia bez narysowanego obrazka.
Tak znaczysz swą twórczą drogę.
To kamienie milowe twojej twórczości.
Trzy róże
Postawione na stole
We flakonie: czerwona,
Biała, różowa. Ofiarowane
Jako prezent, ozdabiają
Stolik i wnętrze. Te królowe kwiatów
Są w centrum pomieszczenia.
Przypominają o pełni lata, która
Wydaje najlepsze kwiaty!
Poetycki Nikifor
Jesteś Nikiforem pióra. Nie przejmujesz się
Opiniami innych. Twoje inspiracje i obrazy
Świata zamieniają się w słowo.
Wersy przemieniają się w strofy.
-Budulec każdego wiersza i medytacji
Nakładasz na nie kolory swych myśli.
I tak teksty błyszczą swoją barwą i blaskiem.
Ofiarowujesz je czytelnikowi aby
Mógł nakarmić swoje myśli
I wyobrażnię. Pisanie to sposób
Na życie, utrwalanie przebytej drogi,
Łamanie się z drugim chlebem słowa.
Książka
Książka nie narzuca się.
Czeka na półce albo w szafce.
Uśmiecha się, gdy jest otwierana.
Dzieli się wiedzą i słowem
Z czytelnikiem.
Jest najlepszym wytworem
Człowieka. W niej jest
Zapisana pamięć pokoleń…
Tkanie
Można tkać tkaninę ze słów
Albo z rysunków. Jest to
Tkanina z metafor albo z kolorów.
Te dwa rodzaje sztuki są jakby
Dwoma rodzajami twórczości,
Dwiema stronami gobelinu.
Muzyka
W Jamie Michalika siedzieli goście
Przy stolikach. Pili kawę, jedli ciasteczka
Albo lody. Nagle ktoś usiadł na podwyższeniu
Przy pianinie i zaczął grać.
Alabastrowe palce uderzały w klawisze
I wydobywały poszczególne dżwięki,
Które jak srebrne nutki unosiły się
Nad turystami przy staromodnych stolikach.
Leopold Staff
Klasyk w każdym calu.
Jego kunsztowne strofy
Rozbłyskują słowem i światłem.
Dobrane wyrazy rymują wersy.
Obrazy, sceny, widoki składają się
Na wiersz - dłuższy lub krótszy.
Tak zostawił nam swoje
Dziedzictwo - nieco zapomniane…
Lipa
Od jakiegoś czasu kwitną już lipy.
Ich eteryczny zapach rozchodzi się
Wokół a ich kwitnące kwiaty
Zapowiadają aromatyczny napój.
Przypomina się tu Mistrz z Czarnolasu,
Który wychwalał urok tego drzewa.
Jego wiekopomne słowa są dziś czytane
W szkole i przez miłośników poezji.
Wiersz programowy
Malować słowem, odtwarzać rzeczywistość,
Przedstawiać realistycznie emocje i zdarzenia.
Nie bawić się słowem ale wydobyć jego piękno.
Wydaje się,że trzeba wrócić do dawnych wzorów,
Gdzie poeci byli mistrzami słowa, ofiarowywali
Mowę wiązaną, pisali według triady: Dobro-Prawda-
Piękno. I dziś trzeba wskrzesić tę Tradycję!
Świat roślin
Świat roślin to świat milczenia
Ale też świat piękna-wielokształtnych
I wielobarwnych kwiatów, płatków,
Łodyg, gałęzi, pni.Świat poruszany
Przez wiatry czy zmieniany przez
Pory roku. To świat przyjazny.
Człowiek po części zaprasza
Go do swego domu…
Róża
W szklance na kuchennym stole
Poświęcona na odpuście św. Rity.
Zwyczaj ten rozpowszechnił się
Na nabożeństwach ze wspomnieniem
Patronki od spraw trudnych i beznadziejnych.
Wierni przynoszą bukiety albo pojedyncze róże,
Podnoszą pod koniec Mszy świętej do góry
Różnobarwne kwiaty a zakonnik albo dwóch
Idzie i poświęca je.
Rybak słów
Jesteś pisarzem zeszytowym.
Przez twe kajety płynie srebrna
Ławica słów i wpada w sieci
Pilnego rybaka galilejskiego,
Który wybiera te lepsze do naczynia
A gorsze wyrzuca do jeziora.
Potem z tych lepszych układa swoją
Galilejską historię, jak to pewnego
Dnia przyszedł Nauczyciel i powiedział:
"Pójdż za Mną !". Nie znałeś Go wcześniej
Ale słyszałeś o Jego słowach pełnych
Mocy i cudach jakie czynił.
Wahałeś się, czy pozostać dalej
Rybakiem słów, To jest poetą znad
Jeziora Genezareth, który czyta
Swoim ziomkom najnowsze poezje,
Czekając na uznanie
Czy też pójść za Rabbim,
Który był prorokiem potężnym
W czynie i słowie. Któregoś
Dnia musiałeś podjąć decyzję…
Budowa
Doskonalisz swój warsztat poetycki.
Szlifujesz słowa, dobierasz najlepsze,
Budujesz metafory jako podstawę wiersza.
Starasz się o przenośnię, rym i rytm.
Tak powstaje strofa i cały wiersz.
Znasz zasady konstrukcji, gdy
Położysz fundamenty. Trzeba
Je jeszcze wypełnić treścią, budującą.
Liryka
Przepływa przez białe płaszczyzny,
Zostawia ślady na pięciolinii;
Małe czarne znaki niby nuty,
Które brzmią w uszach jak muzyka.
-To słowa, które niosą treść i śpiewają
Swoją melodię, swój mały koncert.
A w tle słychać brząkanie liry.
-To Orfeusz uderza o struny.
Jego melodia łagodna należy do
Tego gatunku klasyki, który uprawia.
Wszyscy słuchają jego sztuki.
Wiedzą,że jest mistrzem w swojej dziedzinie!
Liryka-muzyka
Jesteś poetą zeszytowym;
Zeszyty to twoje książki do pisania.
Rzeka słów płynie przez
Twoje kajety! Słowa osiadają na
Pięciolinii i stają się muzyką
O różnym zabarwieniu i głosie!
Słowa podobne do ptaków
Wyśpiewują swoje melodie
W zaroślach wersów i strof.
Cały ten poetycki chór
Zachwyca widownię,
Elegancką-czytającą!
Boży Poeta
Król Dawid, w złotej koronie,
Z lirą w ręku,śpiewający poeta,
Ten, który śpiewa Psalmy ku czci
Jahwe, swoje poezje religijne;
Radosne, smutne, chwalebne,
Hebrajskie, wielowiekowe.
Książka z kolibrem
Do granatowej książki do pisania
Ze złotym kolibrem na okładce dodajesz
Kolejne myśli. Spadają one jak
Krople atramentu na białe płaszczyzny
I zamieniają się w słowa.
Osiadają na pięciolinii
I stają się muzyką, która
Brzmi w uszach czytelnika liryki.
Gałąź kwitnąca
Symbol wiosny nadchodzącej,
Choć się nieco spóżniającej.
Pokryta białym kwieciem,
Gdzie się znajduje-wiecie.
Albo zielonymi listkami,
Takimi wiosennymi przypominajkami.
I jeszcze deszcz złoty na krzakach,
Tych wiosennych znakach.
Do tego tulipany na grządkach
Po przednówkowych porządkach.
A w tle ptaki śpiewają,
Swą radość wszystkim oznajmiają.
Martwa natura
Na stole kuchennym. Talerz
A na nim jabłka, pomarańcze,
Banany, ananasy, kiwi
I inne frukty dodające
Form i barw tej kompozycji.
Przypomina ona, że teraz
Jest lato, słońca coraz więcej
-A więc i owoce się pojawiają…
Góra Przemienienia
Wiele razy wychodziłeś
Na Górę Przemienienia,
Po kolejnych piętrach
Warunków do spełnienia,
Gdzie przychodzili także
Inni wadliwi ludzie,
Aby szukać tam
Ratunku i ocalenia.
Widziałeś cały ten
Schorzały świat,
Obecny tam od lat
I wysiłki wielu ludzi,
Których troska
O własne zdrowie nie trudzi.
Obraz
Północny brzeg Szkocji.
Spienione morze uderza
O skalisty brzeg. Przychodzi
Zielonkawo-biała fala
I odchodzi. W oddali
Słychać dżwięk organów.
Monumentalna muzyka
Jana Sebastiana Bacha
Rozbrzmiewa w tle i przenika
Szum morza. Nadaje tej
Scenie aurę wieczności.
Artystyczny pogrzeb Jana Malika
Zebrała się na na Salwatorze
Duża rzesza żałobników;
Rodzina, przyjaciele, znajomi.
-Kaplica nie mogła pomieścić wszystkich.
Większość stała na dworze.
Już z daleka widać było
Chorągwie z odbiciem
Rzeżb Maryjnych. Niesione
Póżniej w kondukcie żałobnym
Stanowiły oryginalne otoczenie
Małej, białej urny…
A w kaplicy śpiew-pieśni ludowe i stroje.
A potem klasyczna muzyka profesjonalistów;
Szkolone głosy, smyczki i tak dalej …
Msza św. z poetyckim kazaniem,
Że Jan Malik to artysta Matki Bożej,
Szopkarz, poeta, skrzypek Opery Krakowskiej.
Do tego przewodnik beskidzki itd.
Konduktowi towarzyszyła sygnaturka
A w oddali orkiestra dęta. Przy grobie
Modlitwy kapłanów i wiernych a potem
Odtworzona gra na flecie Jan Malika,
Śpiewy współczesne i ludowe,
W czasie pochówku.
Muzykalna rodzina, która tak
Żegnała Zmarłego. Mówi się:
"Jakie życie taka śmierć."
A żałobnicy stali, słuchali,
Dziwili się albo popadali
W zadumę …
Requiescat in pace!
Świadek naoczny i uczestnik
ostatniego pożegnania
Artysta
Odszedł prawdziwy artysta;
Skrzypek rozsiewający srebrne nuty,
Świątkarz stwarzający figurki Frasobliwego,
Poeta niosący po Beskidach swoje strofy.
Z długimi włosami i brodą jak
Na artystę przystało. Poruszał się
Na pojeżdzie jednośladowym
Bezsilnikowym.
Do tego katolik gorliwy,
Mąż i ojciec dla rodziny cierpliwy.
Możnaby pisać jeszcze
Ale ja ten żywot streszczę!
R.I.P.
Przechadzka
Czekasz,aż wiosna przyjdzie albo jesień
I znów będziesz mógł po plaży pustej spacerować,
Zjawiska aury obserwować,białe bałwany
W skałę bijące,zieloną toń za sobą ciągnące.
I przypływ regularny,co falę niesie
A z sobą piasek,muszle i bursztyny przyniesie
I na płaski brzeg wyrzuci…
By potem znów na głębinę powrócić.
Cztery pory roku
W twojej dzielnicy. Wydaje się
Że je Antonio Vivaldi skomponował
I serca mieszkańców uradował.
Idziesz zimową porą-śnieg chrupie pod butami.
Wiatr przewiewa zadymkę, lód pod nogami
Ubrany ciepło chuchasz i dmuchasz
Myślisz: "Kiedy przyjdę do domu?"
A potem wiosna radosna
Pełna słońca i uśmiechów,
Zieleni i śpiewających ptaków.
Symbol życia dla rodaków.
Następnie lato gorące nadchodzi
W kwitnących kwiatów powodzi
I ciepła, co ziemię ogrzewa
I daje błękit nieba.
W końcu Złota Polska Jesień,
Co wszystkie barwy ze sobą niesie.
A potem deszcz i plucha.
Kto tego jeszcze słucha?
The four Seasons, Le quattro stagioni.
Kto myślą swoją cztery pory roku dogoni?
Piec liryki
Bucha poezja, bucha
Z wielkiego pieca liryki.
Kto słów poety słucha
Nie zważa na inne krzyki.
Wie, że słowo prawdziwie liryczne
Nie jest dziś zbyt liczne.
Wprawne oko jednak zobaczy
I w sercu swoim rozważy.
Dom poezji
Notujesz pilnie w kajetach. Zapisujesz
Medytacje, wiersze, dzienniki. Myśl płynie
Szerokim nurtem, jak wody Białki
W rozległym korycie. Zostawiają one granitowe
Otoczaki-słowa obrabiane przez
Rzekę natchnień i inspiracji.
Z tych słów zbudujesz nowy
Dom Poezji. Postawisz go
Na papierowych fundamentach.
Rilke
Dziękuję ci Rilke za twoje trudne wiersze.
Za łamigłówkę poetycką
Przed którą stawałem tyle razy,
Za teksty poukładane warstwami
W grubym tomie "Poezji wszystkich".
Ta niełatwa droga uczy
Poetyckiego rzemiosła.
Sprawia, że zyskujesz
Uczniów, póżnych wnuków.
Norwid bezdomny
Bezdomny Norwid tuła się i płacze.
Nie wie dokąd iść, dokąd się udać.
"Moje życie nie może się udać",
Myśli sobie i zaraz się znów rozpłacze.
"Nikt nie chce moich wierszy
I utworów filozoficznych, ostatnio licznych".
"Umysł zepsuty" inni mówią sobie.
Myślą, że jest on po duchowej chorobie.
-Taki jest los geniusza, którym się niejeden
Dopiero po jego śmierci wzrusza.
Zima I
Piękna zima, jak malowana
Ze śniegiem po kolana!
Tyle go napadało dzisiejszej nocy
I nikt białego puchu nie przeoczy!
W domu piec gazowy pracuje
Kaloryfery w ciepło zaopatruje.
Jest symbolem mieszkania ciepłego,
O tej porze roku ofiarowanego!
Zima II
Śnieg pokrył wszystko w ciągu nocy
I nikt go teraz nie przeoczy.
Białym puchem pokryte jezdnie, chodniki
I samochody- to niskiej temperatury i opadów wyniki.
Drzewa, konary, gałęzie obsypane,
Garstki śniegu przez wiatr otrzepywane.
Można powiedzieć: prawdziwa zima
I żadna odwilż się jej nie ima!
Żródło ciepła
Piec pracuje pełną parą,
Ilość ciepła jest jego miarą.
Włancza się o określonej porze.
Grzej się wtedy, kto może!
Zadymka
Masy suchych płatków,
Przewiewane przez zimne podmuchy;
W bok, w lewo, w prawo, do góry,
Jak wiatr zawieje.
Biała przeźroczysta zasłona
Zawieszona w przestrzeni,
Styczniowa aura zimowa,
Ozdoba nowego roku.
Biały ogród
Biały ogród styczniowy, śniegiem przyprószony.
Altana pod białym dywanem, liście wykładane.
Alejki też przysypane, klomby przyprószone.
Tak styczeń swój koloryt nadaje, nie ustaje.
Oczekiwanie
Park kieszonkowy
O tej porze roku
Jest oczekiwaniem.
Zamrożony przez zimę
Jest jakby martwy.
Zamarznięta ścieżka
Szutrowa jest twardym
Podłożem, po którym
Idziesz i widzisz
Obcięte krzewy różane,
Okryte folią rośliny,
Bezlistne krzaki i drzewa.
Za parę miesięcy ten
Park zamieni się
W kwitnący ogród!
Walizka Norwida
Symbol jego biednego, tułaczego życia,
Gdzie cały dobytek zawarty był
W jednej walizce, a poeta zapoznany,
Niezrozumiany, niedoceniony,
Niewydawany podróżował za granicę
Do Paryża i innych miast. Wiele zaznał
Biedy i upokorzeń ale ostatnie słowo
Należało do niego choć dopiero po śmierci.
Kołowrót
Zbiegło skwarne lato,
Przyszła chłodna jesień.
Jak wiadomo: kolorowy
Dywan z sobą niesie.
Nadeszła mroźna zima,
Zasypała ogrody.
Ustąpiły już jesienne chłody.
Przyjdzie jeszcze wiosna radosna
I gorące lato. Co ty na to?
Trzej Królowie
Trzej Królowie jadą, dary z sobą wiozą
A do tego radość i nadzieję niosą,
Wiedzą, że w Betlejem Król się narodził,
Który już wkrótce ludzi od grzechów oswobodzi.
Droga adwentowa
Samotna droga
Przez ciemności
Adwentu
Aż do światła
Bożego Narodzenia.
Droga pełna
Pieśni
I tekstów
Z Izajasza.
Droga roratnia
I czeroświecowa.
— Droga adwentowa.
Wesele
Popatrz na te bronowickie pola
Zasnute jesienna mgłą!
To tu w Rydlówce miało przed
Ponad stu laty miejsce wesele
Literata z chłopką, jak to było
Wówczas w modzie. Był też
Obecny Poeta, który to widział
I przetworzył w swojej poetyckiej
Wyobrażni tańczących i rozmawiających
Gości, zderzenie świata inteligenckiego
i wiejskiego, Żyda na weselu i chochoła
Na zewnątrz Rydlówki, osadzonego
Na krzewie róży. To wielka metafora
Krakowskiego, polskiego i młodopolskiego
Świata!
Księżyc
Żółty księżyc zawisł
Nad Krakowem.
Przyglądał się miastu
Pogrążonemu we śnie.
Odbijał światło słońca
I myślał jaki będzie
Jutrzejszy dzień, gdy
Ludzie wstaną
I udadzą się do swoich
Prac i obowiązków.
Jesienny ogród
Pełen kolorowych liści
I tego,co się przyśni.
Wiele z nich już
Na trawnik opadło
I na alejki też upadło.
Czekają na wygrabienie
I ziemi oczyszczenie.
A tymczasem drzewa już
Kolorowe, dawne-nowe
Jesień przedstawiać gotowe.
Jesień
Pod stopami barwny dywan,
Szeleści przy każdym kroku.
A nad głową kolorowe
Korony drzew. Przypominają,
Że już nadeszła schyłkowa
Pora roku, chłód i marzenie...
Legenda Wesela
Taka krakowska, polska, chłopomańska,
Z inteligencją krakowską na pierwszym planie:
Stanisław Wyspiański, Lucjan Rydel,
Z chłopami w tle, Jadwiga Mikołajczykówna.
I jeszcze się Żyd między nimi pojawia.
Do tego budynki: Bazylika Mariacka
Jako miejsce ślubu i bronowicka Rydlówka
I wiejski wóz mający zawieść gości na wesele.
Parterowy dom w Bronowicach z chochołem
Osadzonym w ogrodzie i poeta-inteligent
Przechadzający się między gośćmi, obserwujący
I opisujący wszystko w przetworzonej przez
Wyobraźnię wizji, która stała się narodowym dramatem.
Wesele stało się legendą, zjawą na bronowickich polach,
Arcykrakowskim I arcypolskim dziełem.
Poetyckie wojsko
Litery i słowa stoją karnie w szeregu
Jak wojsko. Usłyszawszy
Swoje nazwisko wołają: "Jestem".
Ubrane w nowe poetyckie znaczenia
Jak w wyposażenie żołnierskie, przygotowują
Się do defilady. Zaraz zacznie grać orkiestra:
Trąby, cymbałki, dudnić będzie bęben a one
Czwórkami jak strofy czterowersowe będą
Tupać zaczynając od lewej nogi, która ma
"Trafić w bęben" i iść równym marszowym
Krokiem. Tak powstaje liryka i jej muzyczne tło
Jako podkład najlepszych wierszy.
Chmury
Chmury białe, postrzępione
Biegną po nieboskłonie.
Beczą w poszukiwaniu
Świeżej, niebieskiej trawy.
A wiatr niczym pasterz
Przegania je po tej
Niebieskiej łące kosturem.
Czasem zza chmur wyjrzy
Blade słoneczko niczym
Zabłąkany turysta i uśmiechnie
Się na widok tej sceny.
Półwsie Zwierzynieckie
Obszar od Rudawy aż do alei Słowackiego
Oraz do Hotelu Cracovia. Od 1908 roku
Część Krakowa. Dzielnica ze zwyczajami
Takimi jak Emaus i Lajkonik oraz folklorem
Typu Bar na stawach oraz kapelą Kobyliński
Makino i Andrusy. Opisany przez Jerzego
Harasymowicza w książce poetyckiej
"Bar na stawach"
Dziś wkracza tam "cywilizacja"
Czytaj: bloki.
Powrót II
Powrócił do swojej miejscowości po latach.
Czas rozpłynął się tu jak złoty piasek,
A jego głośne kroki podkutych butów
Odbijały się echem od sąsiednich domów.
Wpadł w zadumę,gdyż wszystko
Było jakby takie samo a jednak inne;
Ludzie inni, domy też inne.
Nie mógł spotkać nikogo znajomego.
"Tamten świat już nie istnieje", pomyślał
"Albo istnieje już tylko w mojej pamięci."
Pamiątka z Krynicy
Kolorowy obrazek z obramieniami
Kupiony za grosze od miejscowego
Artysty, który siedział na murku,
Przy deptaku, rysował, malował
Krynickie wille, krajobrazy, stację
Kolejową, cerkiew i świętych.
Obrazek przywieziony z sanatorium
Oprawiony, powieszony na ścianie,
Ot, taka pamiątka z uzdrowiska.
Czy ma jakąś wartość?
Na początku nikt się tym nie
Przejmował ale po latach zaczęło
Być głośno o bezdomnym malarzu
W kapeluszu, garniturze z podręcznym
Warsztatem. Wtedy kolorowy obrazek
Nabrał wartości i znaczenia!
Poetycki zasiew
Trzeba siać słowo poetyckie,
Trzeba je rozrzucać szerokim gestem
I mieć nadzieję, że upadłszy
W glebę zakiełkuje i wyda liryczny plon.
Powrót
Po wielu latach wrócił
Do rodzinnej miejscowości.
Szedł głównymi ulicami
Ale nikt go nie rozpoznawał.
Zresztą i on nie widział
Ludzi z dawnych czasów.
To w końcu dwa nowe
Pokolenia, które nastały.
Domy też jakby zupełnie
Nowe albo dobudowane.
-Zupełnie nowy układ.
Tylko zarys główny pozostał.
To, co pozostało to sentyment
Do tych ulic i zakątków,
Gdzie bawił się przed laty
Z kolegami, grał w piłkę i psocił.
Dziś tam się bawią
Inne chłopaki...
Dwa etapy
Był silny, zdrowy.
Ileś lat pracował.
Teraz jest starszy
Schorowany,
Leży w szpitalu
I czeka na ludzkie
I Boże zmiłowanie.
Zioła
Leki z Bożej apteki.
Preparaty ziołowe
Zawsze nowe.
Ludzie w nie wierzą
I do tego sklepu
Wciąż bieżą.
Wynajdują swoje
Upatrzone,
Usuwają chorobę.
Ściana
Odrapana ściana kamienicy
Naprzeciw podwórka, oświetlona
Zachodzącym słońcem. Ciekawe
Kiedy właściciel ją otynkuje, aby
Nie straszyła obserwatorów.
Wszak przy tej ulicy wiele się
Remontuje, naprawia, nadaje
Nowy wygląd, nowy blask.
Dwie tarcze
Czerwona kula słońca
O zachodzie się mieniąca,
Krwawo się na niebie odbijająca..
Żółta kula księżyca,
Który w pełni na
Atramentowym niebie
Zachwyca.
To dwie tarcze
Oświecające ziemię
I ludzkie na niej
Mieszkające plemię.
Korytarz powietrzny
Rozpościera się powyżej, tuż za oknem.
Srebrzyste ptaki wznoszą się na
Przepisaną wysokość albo zbliżają się
Do celu podróży zostawiając
Za sobą rozproszony szum silników.
Ta srebrna muzyka rozbrzmiewa
Od czasu do czasu i nasyca powietrze.
Kałuże
Rozległe, ciemne kałuże po nocnym deszczu,
Zalegające nierówne chodniki w cieniu
Zielonych, liściastych drzew. Kałuże poruszane
Powiewem wiatru z płatkami opadającymi
Z drzew na powierzchnię pomarszczoną
Ciemnych kałuż. Jest to więc pamiątka
Deszczu i chłodu i tej majowej pogody.
Sztuka
W swojej pracowni rzeżbisz słowa w papierze,
Układasz zdania na sztalugach,
Malujesz wiersze na blejtramie.
Wiele jest też rzeżb poetyckich; w drewnie
Metalu, plastelinie, gipsie. Stoją w kątach
Czekając na swoją godzinę. Może nadejdzie
A może nie. Nie przejmujesz się jednak tym.
Chcesz aby sztuka powstawała i świeciła.
Wiosenne akcenty
Kieszonkowy park wiosną,
Gdzie wszystkie rośliny znów rosną.
Świeża trawa po deszczu,
Krople rosy na tulipanach jeszcze.
Kwitnące drzewka pod murem,
Białe korony podobne chmurom.
Ptaszki na trawniku przeskakujące,
Śpiewy pośród gałęzi rozbrzmiewające.
Magnolie
Co jakiś odcinek widzisz
Przy drodze drzewa magnoliowe,
W kwietniowo-majowym
Chłodzie jakby nowe.
Obsypane biało-różowymi
Kwiatami, grubymi płatkami.
To ta ozdoba wiosenna,
O tej porze roku niezmienna.
Oczekiwanie
Już drzewa białym i różowym
Kwieciem obsypane
I krzewy zielenią udekorowane.
Pąki i trawy czekają na
Chwilę swą-będzie wiosna nią!
W gałęziach drzew już ptaki śpiewają,
Przełom pór roku oznajmiają.
Jeszcze przednówek chłodzi
A już wiosna w zieleni brodzi.
Wszystko to widzisz
W kieszonkowym parku,
Jak w nowej pory podarku!
Plaża
Dobra jest plaża jesienią, zimą, wiosną,
Gdy wiatr od morza wieje mocno.
Możesz tam iść-pusta jest
I możesz się spokojnie przejść.
Fal białe grzywy uderzają o brzeg
I zielonkawa toń jak wielu rzek
I piasek rozmywany przez wodę
I przypływy, które wracają z powrotem.
Pory roku
Niedawno był jeszcze lipiec
I sierpień gorący, upał niosący.
A po nich jesień, co owoce niesie.
I już przyszła zima i śnieg przed oczyma.
I dojdzie jeszcze wiosna-radosna.
Tak się ten kołowrót pór roku kręci,
Zapisując trwale w pamięci.
Śnieg
Pada, ciągle pada i jeszcze
Wiele go napada.
Tak zima swoją historię
Teraz opowiada.
Wszędzie biało, biało,
Tyle śniegu napadało.
Białe chodniki, ulice,
Zasypane auta, kamienice.
Dozorcy rano biały
Puch odgarniają;
Drogę idącym rozszerzają.
Polen - ein Wintermaerchen.
Trzej Królowie
Trzej Królowie jadą
Dary z sobą wiozą
I małe Dzieciątko
O łaski poproszą.
Z daleka przybywają,
Mocno utrudzeni
Ale nie żałują tego;
Spotkanie to wiele zmieni.
Niedzielny poranek
Idziesz w niedzielny poranek
Pustymi chodnikami, wymiatanymi
Zimnymi wiatrami. Na placu
Stoi wysoka choinka-światła
Na niej błyszczące się, mieniące
-Znak Bożego Narodzenia, które
Trwa i będzie trwać do
Pańskiego Objawienia.
Ta cisza odbija twoje kroki
I przynosi refleksję noworoczną
-Nową, świeżą, pełną nadziei...
Schyłek
Rok zbliża się do swego kresu,
Słońce zamarło za chmurami,
Choć wczoraj pięknie świeciło
I na wycieczkę prowadziło.
Gruba warstwa chmur niebo zasnuwa
I nadzieję na dobrą aurę odsuwa.
Powietrze zatrzymane, nieruchome,
Na tę porę roku przeznaczone.
Idziesz pustymi chodnikami,
Przypruszonymi liści resztkami,
Czekasz na Sylwestra i Nowy Rok,
Ku nim zmierza każdy krok.
Adwent
Już pierwsze
Przymrozki
Chwyciły
I ziemię
Szronem
Obsypały.
Tak Adwent
Wita domy
I powały.
I pieśń
Adwentowa
Wydaje się
Znów nowa!
Wenecja
Miasto na wodzie wsparte palami,
Poorane wieloma kanałami,
Co drogą wodną są dla gondoli
I gondolierów, których praca nie boli.
Canale Grande-główna wodna droga
I pieśń się snuje w powietrzu uboga:
"O sole mio!", gondolier śpiewa
I śpiew ten dociera do samego nieba!
A potem plac św. Marka z gołębiami
I bazylika z cebulastymi kopułami.
Najpiękniejszy plac świata,
Który architekturę z turystami splata!
I jeszcze wieża widokowa - ciągle nowa
I statki do brzegu przybijające
- Turystów przywożące.
Barwy jesieni
Nadciągnęła już jesień.
Wokoło leżą barwne liście
A na balkonie wciąż kolorowe krakowiaki.
Swymi kolorami odbijają się
Od brązowego, jesiennego tła.
Jeszcze chwilę będziesz się
Cieszył tymi barwami
A potem dasz skrzynki do mieszkania.
Nikifor raz jeszcze
Nikifor kontaktował się ze światem
Za pomocą obrazów, nie mógł wszak
Mówić z powodu wady wymowy.
Oddzielony od świata także poprzez
Swoje widzenie rzeczywistości i emocje.
Żył w swoim świecie,żył własnym życiem.
Ogarnięty pasją malowania spędzał
Całe dnie przy deptaku na murku
Albo w udostępnionej izbie w Krynicy.
Uważany za przybłędę i bezdomnego
Kompensował sobie swój los
Przedstawiając siebie jako biskupa,
Kapłana, eleganckiego mężczyznę
W garniturze. Nieraz malował
Portrety wielokrotne, jakby chciał
Podkreślić ważność swojego lepszego
Przyszłego losu. Nie unikał tematów
Religijnych, które znał z cerkwi.
Przedstawiał postacie świętych, aniołów,
Apostołów itd. Zostawił po sobie malowaną
Książeczkę do nabożeństwa!
Los człowieka
Człowiek jest jak pyłek, liść na wietrze,
Miotany silniejszym podmuchem.
Dziś jest a jutro go już nie ma.
W tej chwili dwaj ludzie rozmawiają
Na chodniku przed twoim oknem
A za chwilę już ich nie będzie.
Taki jest los człowieczy-niestabilny,
Przejściowy, przelotny, przemijający...
Wskrzeszenie
Książki też zmartwychwstają jak ludzie;
Umieszczone na półkach bibliotek,
Antykwariatów, wypożyczane, kupowane,
Otrzymują drugie życie, opowiadają
Ukryte w sobie historie,stają się
Przyjaciółmi bez wielkich słów.
Fotografia
Wiele lat wierzyłeś, że świat
Jest dobry, dostrzegałeś
Jego pozytywne strony.
Negatywy budziły zdumienie.
Teraz wiesz, że świat jest
Jak biało - czarna fotografia
Z domieszką szarości,
Jak fotografia rozdarta
Przez środek.
Lustro
Wiersz jest lustrem, w którym
Odbija się poeta, jego myśli,
Racje, inspiracje, poglądy, przeglądy.
To cały on, myślą i mówią czytelnicy
Jego liryki zwolennicy.
Znak czasu
Na fotografiach wszyscy
Noszą maseczki — znak
Epidemii, przed którą
Chronią innych.
Trudno rozpoznawalni,
Z zakrytą połową twarzy
Jak chirurdzy albo terroryści.
Po latach ktoś spojrzy
Na te fotografie i powie:
"Tak było!"
Białka II
Mistyczna rzeka przepływająca
Wartkim nurtem przez miejscowość
O tej samej nazwie. Zielona toń,
Która kryje na dnie otoczaki.
Kamieniste wybrzeże, gdzie można
Usiąść i zapatrzyć się w bystry prąd,
Symbol szybko upływającego życia.
Byłeś tam wiele razy.
Widziałeś wielokroć
Tę rzekę niezniszczoną
Przez cywilizację, nie zapomniałeś ...
Tamten czas i tamci ludzie
Już się nie wrócą.
Są zapieczętowani pieczęcią
Czasu minionego i wspomnienia ...
Białka
Prawy dopływ Dunajca,
Rzeka górska, porywista,
Długa na 40 kilometrów,
W korycie z otoczaków granitowych,
W miejscowości o tej
Samej nazwie. Dobre miejsce
Do odpoczynku i relaksu.
Atrakcyjny jest zwłaszcza
Przełom Białki w dole.
To taki naturalny,
Niezniszczony fragment
Przyrody w tamtych stronach,
Warty odwiedzenia ...
Mój Kraków
To książka, w której poeta
Dokonuje poetyckich peregrynacji,
Spotyka się z miastem z dołu
I z góry poprzez słowo liryczne,
Które umieszcza na pięciolinii
Swojego umysłu. Stara się, aby
Błyszczało tak jak dachy
Starego Krakowa, aby brzmiało
Jak hejnał Mariacki,
Żeby było stare jak
Historia tego miasta,
Które trwa i niesie
Swoje przesłanie...
Kamienica
Ludzie kupują mieszkania w kamienicy
Ale w nich nie mieszkają - jest to chyba
Dla nich lokata kapitału. Tylko ty
Przebywasz w swoim mieszkaniu ciągle,
Gdy przychodzi koniec tygodnia.
Kamienica jest jak pusty krążownik,
Który osiadł na mieliżnie.
Odczuwasz pustkę opuszczonego statku
I ciszę, co świdruje w uszach każdego
Weekendu. Słyszysz czasem dżwięk-
-Stuk otwieranej bramy, kogoś
Idącego schodami, dzieci za ścianą
Sąsiedniej kamienicy.
A twoja kamienica trwa.
Czasami unosi się na falach
Dżwięków, czy szumu samochodów.
Czasem zaszczeka w uliczce pies ...
Verwandte Wörter
Gabe ist auch Aufgabe,
Sagen manche Menschen,
So wie das Verhaeltnis
Zwischen Beruf und Berufung.
Gabe und Berufung
Scheinen verwandt zu sein,
So wie Interesse und Mission.
Kwiaty
Kwiaty na wewnętrznych marmurowych
Parapetach okiennych wyrodziły się.
Przyniosłeś więc z Kleparza nowe-
-Trzy czerwone,wesołe krakowiaki,
Które poustawiane po jednym
Przed każdym oknem,podlewane,zakwitły.
Jest nowa czerwień i nowa nadzieja.
Do tego dojdą skrzynki z roślinami,
Które lada dzień wystawione
Na balkon zakwitną z blaskiem
I ciepłem zstępującego słońca.
Tak kwiaty znów nawiedzą
Twe mieszkanie i dadzą nadzieję
Pośród ustawicznego mówienia o wirusie..
Dom pod Dobrą Nowiną
Mieszkanie pełne bibelotów, pamiątek,
Drobiazgów, przedmiotów sentymentalnych,
Obrazków, aniołków, figurek porcelanowych,
Książek, modlitewników, upominków, kwiatków,
Świątków frasobliwych, małych witraży itd.
Oto mieszkanie ks. Jana od biedronki,
Mistrza słowa prostego, dziecięcego,
Ten mały, własny mikrokosmos.
Upamiętnia go ilustrowany tomik
Z wierszami ks. J. Twardowskiego
I zdjęciami powyższych przedmiotów.
Dzieło artystyczne - słowo i obraz.
Roztopy
Wszystko topnieje po zimie,
Ogłasza wiosnę radosną.
Spod lodu płynie strużka wody
Dla wiosennej ochłody.
I przebiśniegi wyglądają
Spod płatów śniegu,
Krokusy,zawilce i inne kolory
Na skutek ciepłej pogody.
Zapowiedź wiosny
Choć jeszcze zimne podmuchy,
Podobne do lekkiej zawieruchy,
Już czuć oczekiwanie wiosny
I nadzieje, które w sercach wzrosły.
Park kieszonkowy już zadbany,
Żywopłot równo poprzycinany
A trawnik z liści powygrabiany
I ptaki w tle śpiewają;
Nadzieję na lepszą porę dają.
Drzewa złotym deszczem obsypane,
Zielenią lekką krzewy nakrapiane.
Za chwilę wybuchnie wiosna,
Ta pora roku radosna !
Zima
Czy jest już przedwiośnie,czy jeszcze zima,
Co chłodem swym nas w domu trzyma ?
Chyba ta druga na zewnątrz gości,
Pozbawia nas słonecznej radości.
The dust of words
They are so many
And cover everything;
Every surfice
And every page
Of the poetry book.
They are written,printed
And then spoken,heard,
Meditated.
The words are the property
Of the poet but then they
Are given to listeners
And readers.
The last ones become
Richer in this way !
Niezwykła chwila
I
Poezja ma swój czas i rytm,
Gdy przychodzi ta niezwykła chwila,
Chwila wiersza-co życie umila
I natchnienie słowem się staje tym,
Co wyznacza poetycką drogę
Przez wersów kilkanaście
Albo kilkadziesiąt-może pięćdziesiąt?
I dzielisz się słowem pisanym,
Szybko utrwalanym, czytelnikom ofiarowanym.
II
Wiersz jest darem jak wiesz.
Nie jest on jak świerszcz
W trawie ukryty, ale jak
Tekst przed oczyma odkryty,
W kołysce tomiku spowity.
Stanislao di Cracovia
Słoneczny piątek
Wszystkim znękanym i smutnym
Daje Pan ostatnie promienie lata,
Zawarte w pażdzierniku.
Ciepły dzień opromieniony,
Złotymi liśćmi wymoszczony.
Dzień prawdziwie słoneczny.
Nie chciałby być wieczny?
Marzenie
Mieszkał nad wielką wodą
I patrzył na okręty płynące w oddali.
Czasami, bliżej, widział żaglowce
Płynące w podmuchach wiatru.
Marzył o tym, aby zostać marynarzem
I pływać po dalekich morzach i oceanach.
Na razie robił małe papierowe łódki
I puszczał je na pobliski strumyk...
Odpływały powoli w dal
Jak prototypy wielkich
Szkolnych żaglowców...
Może kiedyś będzie pasażerem
Albo kapitanem jednego z nich?
Może...
Dobry wiersz
Przeczytać dobry wiersz
To najlepszy pomysł, jak wiesz.
Siedzi on w trawie jak świerszcz
I nuci swoją pieśń.
Dobry wiersz jest jak okład
Na krwawiącą ranę
I jak muzyczny podkład
Pod poetycki poranek
Biały wiersz, ale…
Biały wiersz jest dziś pisany,
Uprawiany i wychwalany.
Biały wiersz króluje i panuje,
Z lekceważeniem dla rymowanego.
Ale nie da się zaśpiewać
Piosenki bez tego drugiego!
Nie da się obejść bez rytmu i melodii
śpiewania wygodnych.
Lanckorońskie anioły
A nad Lanckoronę anioły nadlatują,
Grudniowy rynek cały zajmują.
Białe, fioletowe, różowe,
Pieśni śpiewać gotowe.
Wszak to pora adwentowa
A miejscowość w betlejemskich
Obrazach zawierać się gotowa.
Ciągną więc chóry anielskie,
Przychodzą wojska niebieskie.
Miejsca przy pulpitach zajmują,
Pierwsze nuty śpiewać próbują.
I choć śnieg, zimno Lanckoronę zalega,
Okoliczna ludność się zbiega
Anielskich śpiewów słuchać
W zmarznięte ręce chuchać.
Spotkanie autorskie
Czytał swoje wiersze, rzucał słowo po słowie
Ale nie rzucał ich na wiatr.
-Żadne z nich nie upadło na ziemię
Lecz znajdowały uważnych słuchaczy,
Którzy znali jego poezję i cenili jego wersy.
To spotkanie było ucztą, na której
Daniem głównym były wiersze.
Pierwsze danie to komentarz osoby prowadzącej
A na deser było podpisywanie tomików.
Tak odbyła się ta uczta słowa,
Której przebieg był przewidywalny
Ale owoce niespodziewane...
Znaki przestankowe
Znaki interpunkcyjne
W tekście wiersza
To nie nowina pierwsza!
Kropka jest jak przystanek
-No to przystanę.
I wykrzyknik
-Napięcia
Duchowego wynik.
I znak zapytania
-Symbol powątpiewania.
Do tego pauza
-Znak oczekiwania.
I przecinek wstawiony
-Wyraz oddzielony.
Potem linia przerywana
-Treść górna i dolna
Oddzielana.
Litwa
Dziki brzeg Bałtyku;
Krzaki i kamienista plaża
A obok spienione morze,
Uderzające o skalisty brzeg.
I wichry miotające
Pienistymi, biało-
-Zielonymi falami
I ta okolica nadmorska,
Chłodna, wietrzna.
To dopiero skraj
Litewskiej krainy.
Potem pojawią się
Równiny, gdzieniegdzie
Miasta i ta nostalgiczna
Zaduma
Nad Wileńszczyzną,
Kowieńszczyzną, Żmudzią,
Nad Ojczyzną
Sławnych Litwinów i Polaków...
Empatia
Umieć się cieszyć z czyichś sukcesów,
Nagród, wyróżnień, uznania.
Umieć pogratulować, pochwalić
To chyba większa radość niż
Własny sukces.
Jesienne słońce
Jesienne słońce-chłodne i blade,
Wpadające delikatnie do pokoju,
Przypominające, że już czas wziąć
Skrzynki z kwiatami do mieszkania,
Ze noce i poranki coraz chłodniejsze,
Ze od listopada do marca
Może być różnie.
Jesienne słońce-symbol przejścia...
Jesień
Powoli płynie
Ciemna woda,
Przesuwa się wzdłuż.
Jesienne liście
Opadają na powierzchnię
I przesuwają się z wodą.
W tle muzyka
Czarnego fortepianu.
Alabastrowe białe
Palce uderzają w klawisze.
Dźwięki te towarzyszą
Płynącej wodzie i liściom
I atmosferze jesieni,
Która trwa i narasta
Bez końca...
Atmosfera Krakowa
Nasiąkasz atmosferą Krakowa;
Nie jest ona nowa,
Ale jest tu historii i kultury odnowa.
Tak wiele rzeczy się na to złożyło,
Tak wiele z przeszłości przybliżyło,
Tak wiele nowymi uczyniło.
Miasto królewskie,papieskie,
Miasto nauki i sztuki,
Miejsce dla wielu do nauki.
Przestrzeń sakralnej i świeckiej architektury,
Gdzie się gromadzą stare mury
A nad nimi jasne chmury.
Kraków istniejący wieczyście,
Witany wciąż uroczyście,
Przynoszący duchowe korzyści
I wciąż nowe myśli i to co się przyśni...
Liście
Jesienne liście-kolorowe
Spadają na twoją głowę.
I są jeszcze inne;
Spadają na dach altany-zwinne.
Lecz tam powoli gniją
I tak swój żywot zwiną,
Dłużej tam zalegając,
Sił do życia nie mając,
Niczego nie omijając;
Ani jesieni,ani zimy
Ani wiosny.
Aż przyjdzie czas radosny,
Gdy zostaną zgarnięte,
Na kompost rzucone,
A wtedy drzewa
Będą już odmienione ...
I wojna światowa /G.Trakl/
Przyszli żołnierze,
Zabrali tornistry
I karabiny
I zrobili do tego
Dobre miny.
Nie wiedzieli,
Co spotka ich.
-Nie wiedzieli,
Co wojna
Zrobi z nich.
Wśród nich
Georg Trakl,
Młody aptekarz
Z Salzburga.
Do armii powołany,
Okropności wojny
Świadek znany.
I zmarł ku
Własnej rozpaczy,
Której sobie
Nie wybaczy.
I już życia
Po sobie
Nie zobaczył.
Zostawił po sobie
Wiersze.
-Wszystkie one
Są pierwsze,
Na wieczny
Czas ...
To dopiero
Przyjdzie
I jęk z ich
Serc wyjdzie.
Werbel
A werbel-werbel-werbel gra
I jest już chwila ta,
Gdy chowają żołnierza,
Który ze śmiercią się przymierzał
I do końca zmierzał.
A werbel-werbel-werbel gra
I to jest chwila ta,
Gdy jest już
Koniec jego drogi
I nie pomaga okrzyk trwogi
Ani ekwipunek ubogi.
A werbel-werbel-werbel gra
I to jest chwila ta,
Gdy go w ziemi chowają
I modlitwą już
Requiem odmawiają,
Za żołnierza poległego,
Pamięci i modlitwie
Powierzanego…
Zadanie
Masz jeszcze zadanie do spełnienia,
Jak długo istnieje ta ziemia
I nic tu się nie zmienia
W słońca promieniach !
To twoje własne zadanie,
Ktoś czeka, jak odpowiesz na nie.
Czy je podejmiesz, czy usłyszysz,
Czy się nie przesłyszysz ?
Jeśli je spełnisz-nagrodę otrzymasz
I wiele jeszcze trudów wytrzymasz
I na powierzchni życia się utrzymasz !
Św. Br. Albert
Człowiek wielkiego formatu,
Pokazał swą służbę światu.
W młodości powstaniec,
Szedł dla Ojczyzny na szaniec.
A potem studia malarskie,
Stworzył obrazy dziarskie.
I jeszcze doświadczenie
Ludzkiej nędzy
I służba bez pieniędzy.
A potem zakon
I śluby zakonne
I wysiłki dozgonne.
I służba ubogim,
Potrzaskanym Bożym ikonom,
Przychodzącym ku jego progom.
I śmierć,która zawitała
I go na drugi brzeg przeprowadzała.
I Karol Wojtyła,który
O nim dramat napisał
I jego dylemat opisał.
I polski Papież
-On go wyniósł na ołtarze
Do krainy marzeń !
-Taka była jego życiowa
I pośmiertna droga
I służba
-Wspaniała i uboga !
Vergißmeinnicht
Das kleine Blümlein
Erinnert an die,
Die wir kannten,
Die wir jetzt
Nicht mehr
Erkannten;
Sie sind weit weg:
Räumlich
Oder zeitlich.
Nur der Name
Ist übrig geblieben,
Nichts mehr
Ist geblieben!
Treffen wir sie noch?
Sag doch: "Doch!”
Vielleicht geht
Dein Wunsch in Erfüllung?
Dreizeiler
Knappe Versform,
Die einen Gedanken
Kurz und bündig
Zum Ausdruck bringt
Japanisches Erbe
Aus der Barockzeit,
Das in anderen Literaturen
Widerhall findet.
Wenige Silben
Mit bestimmter Zahl,
Die den Hauptgedanken
Ausdrücken.
Warum haben
Bekannte Dichter
So gedichtet?
Warum haben Sie
Vorliebe für
Diese Gedichtform?
Kannst du
Es beantworten?
Lesebuch
Dein privates Lesebuch,
Dein tägliches Buch;
Darin schreibst du neue Verse.
Das ist ja deine Achillesferse!
Alles ist Hand geschrieben
Und die Gedichte verschieden.
Das Buch begleitet dich zu Hause;
Dafür machst du eine angenehme Pause!
Darin findest du auch
Bessere Gedichte;
Sie haben verschiedene Gewichte
Beim Lesebuchgebrauch.
Długi weekend
Więc wszystko
Się wyludniło
I ulice pustymi
Uczyniło.
Ludzie za miasto
Wyjechali
I świeżego powietrza
Szukali.
Na zielonej
Trawce odpoczywali
I deszczu unikali.
Przez parę dni...
Teraz im się
Czas wolny
Po nocach śni
I wracają myślą
Do lepszych dni!
Kwietniowa pogoda
Chłód kwietniowy
Niepodobny
Do wiosennej
Pogody.
Deszcz kwietniowy
Przyprawia
O zawrót
Głowy.
Ciągle deszcze
I deszcze
I pytam
Co przyjdzie jeszcze?
Deszcz
Pada i pada
Ciągle pada
I lepsza pogoda
Się nie zapowiada.
Chociaż zalegają
Rozległe kałuże
I wodne połacie
Się wydłużą.
A powierzchnia
Wody przez
Wiatr poruszana
I ciągle zmarszczana.
Poeta Deszczowy
w pelerynie
a więc deszcz
go ominie!
Wiosenne kwiaty
Tulipany i żonkile,
Chwalę je mile,
Te wiosenne kwiaty
Zapełniają przecież
Na Plantach rabaty.
Zimnoodporne
Ale zdolne
Ozdobić wiosnę
I przynieść kolory
Radosne!
Żółty i czerwony
I już jest
Świat kolorowy!
Milczenie
Najważniejsze są
Rozmowy niewypowiedziane.
Najistotniejsze są
Słowa nienazwane.
Najpotrzebniejsze są
Myśli tylko pomyślane-
-w milczeniu odbija się
Cisza,
Którą najlepiej
Usłyszysz.
A wtedy nie
Potrzeba słów...
Rok polski. Miesiące
Jest styczeń mroźny-
Utrudnia handel obwoźny!
A po nim luty;
Mówi: "Szykuj buty!"
A potem marzec:
"W marcu jak w garncu!"
A "kwiecień plecień
Wciąż przeplata
Trochę zimy trochę lata!"
Maj słoneczny.
Nie chciałby być wieczny?
I czerwiec truskawkowy-
Zawsze kolorowy.
Lipiec nad wodą-
Tą wodną ochłodą.
I sierpień-sianokosy.
Zboża silosy.
Wrzesień dożynkowy,
Zbiera plony.
Październik jesienny,
Ciągle zmienny.
Listopad deszczowy,
Płakać gotowy.
Grudzień lodem skuty,
Wdziewaj dobre buty!
Tak oto się przeplata
Roczna mozaika
Jak dziecięca bajka!
Buchwelt
Ein Buch lesen,
Ein Gedicht schreiben,
So eine Weile verweilen
Und die Zeit vergessen.
So ist die Buchwelt,
Eine virtuelle Welt,
Die uns Sorgen
Vergessen lässt
Und sagt, was ist
The best!
Übersetzer
Sie wurden bisher geringgeschätzt,
Behandelt wie Diener,
Deren Aufgabe darin bestünde,
Das Original treu zu übersetzen.
Sie wurden als Menschen
Vom niedrigen Rang behandelt.
Deren Aufgabe läge auf der Hand;
Sie sollen den Inhalt wiedergeben.
Dies unterliegt neulich einem Wandel.
Es ist klar, das viel
Von deren Fähigkeiten und
Einbildungskraft abhängt.
Es gibt ja so viel Kunst
In einer guten Übersetzung!
Tłumaczenie
Utracone
W tłumaczeniu,
Ocalone
W tłumaczeniu.
Wieczny dylemat
Tłumaczy
I czytelników
I tych, którzy
Cenią oryginał
I piękno
Oryginału.